Gdybym poczekał jeszcze chwilę, to złapałbym w tym miejscu jeszcze dwie ładne maszyny. Ostatniego czynnego budynia (czytałem, że podczas naprawy rewizyjnej mają zostawić mu kremową malaturę), który jechał chyba z pociągiem do Wrocławia oraz jeden z trapezów z pociągiem w kierunku Łukowa.
Dodam jeszcze, że słońce tego dnia bawiło się ze mną w kotka i myszkę - co chwilę chowało się za chmurami, by potem na moment ładnie oświetlić most i to co na nim się znajduje.